29.03.2014

Post próbny


Vincent.
Jasnowłosa dziewczyna wyciągnęła do mnie drobną, bladą rączkę. Oddalała się ode mnie. Starałem się uścisnąć jej dłoń, lecz w ogóle nie przybliżyłem się do niej.
Vincent.
Jej drobny głosik drażnił me uszy. Dziewczyna z każdą chwilą była coraz dalej. Nie potrafiłem objąć wzrokiem jej całej, widziałem tylko zarys ciała i duże, niebieskie oczy, które kontrastowały z cieniem twarzy.
Vincent!
Głos stał się natarczywy. Oboje wiedzieliśmy, że odchodziła i że tylko ja mógłbym jej pomóc. Zdawałem sobie też sprawęże nie uratuję jej.
Camille!!!
Zerwałem się z miejsca i pobiegłem w jej kierunku, wykrzykując imię dziewczyny. Mimo tego nadal się oddalała.
Obudziłem się z niemym okrzykiem na ustach, siedząc na łóżku. Przez chwilę wpatrywałem się w pustą ścianę. Moja mała, kochana Camille. Zapamiętałem ją jako radosną, energiczną i śmiejącą się dziewczynę. Miała długie blond włosy i szczere, niebieskie oczy. Żadnych innych szczegółów. Zawsze zaciągała mnie do zabawy z innymi, chociaż nie lubiłem spędzać czasu wśród rówieśników. Byłem młody, kiedy żyłem z Camille. Nie widziałem jej od czasu, gdy adoptowała mnie ciotka.Camille... Co jej się stało? W tym śnie znikała, odchodziła, umierała. Nienawidziłem tego majaku, który śnił mi się co jakiś okres. Po nim przez jakiś czas nie opuszczało mnie wrażenie, że się stanie coś złego. Tak samo teraz. Moja wyobraźnia jednak podsunęła mi inne pomysły niż dotychczas: Czy Elliot popełni samobójstwo? Czy zrobi coś Alanowi? Czy będzie potrafił dostosować się do panujących tu zasad? Czy Claudius się z nim zaprzyjaźni, co w skutkach może przynieść zerwanie więzi białowłosego z Alanem? Wszystkie opcje były na swój sposób zagrożeniem dla spokojnego życia ARIS. Szczególnie bałem się o niewidomego chłopaka. On jest bardzo nieśmiały w stosunku do nieznajomych osób. Muszę go przypilnować.Jak teraz się zastanowić... Nigdy nie mówiłem ,,życie w ARIS’’ tylko ,,życie ARIS’’. Tak, jestem częścią tego zakładu, tak jak wszystko w nim należy do niego. Wszystko tu można skrócić do słowa ARIS, tak jak ARIS rozmienić na wszystko, co się do niego zalicza. Samo ARIS to skrót, którego znaczenia nie znam nawet ja. ARIS to po prostu ARIS i nie ma sensu się nad nim rozwodzić.Z ociąganiem wstałem z łóżka i wyszedłem na balkon. Stąd miałem wspaniały widok na ogród – przez nikogo nie pielęgnowany – i pokój Claudiusa. Na ten mały taras były dwa wyjścia – z mojego lokum i chłopaka. Każdy pokój na tym piętrze miał balkon, oprócz Alana.Rozejrzałem się leniwie w poszukiwaniu podopiecznego, który gdzieś na dworze powinien być. Wychyliłem się i dostrzegłem Alana siedzącego na schodkach wejścia do salonu. Był jak posąg – w ogóle się nie ruszał, medytował w pozycji kwiatu lotosu. Po cichu wróciłem do pokoju, żeby nie przeszkodzić chłopakowi.